Jeszcze pod koniec stycznia pojawiło się ostrzeżenie konsumenckie wobec spółki Obligacje społeczne. Na swoich stronach informuje, że sprzedaje właśnie obligacje, podczas gdy tak naprawdę mamy tutaj do czynienia z udzielaniem kredytu przez konsumentów. Błędne informacje miały zniknąć, a promowane treści spółka miała uzupełnić o dane na temat ryzyka. Działanie spółki zostało zakwalifikowane jako wprowadzanie konsumentów w błąd.
Spółka Obligacje Społeczne kontra UOKIK
Informowanie o sprzedaży obligacji, podczas gdy ze sprzedażą obligacji nie ma to nic wspólnego, narusza zbiorowe interesy konsumentów. Prezes UOKiK reaguje.
Zdaniem Prezesa UOKiK ryzyko utraty znacznej sumy pieniędzy w przypadku zakupu tych "obligacji" jest znaczące. Ostrzeżenie nie pomogło - Prezes wydał więc decyzję tymczasową, na podstawie której spółka ma zmienić sposób prezentowania swojej oferty.
Ważne: Wykorzystywanie nazwy obligacje w odniesieniu do umowy pożyczki zawieranej z konsumentem jako pożyczkodawcą, jest naruszeniem zbiorowych interesów konsumentów.
Na czym polega oferta?
Propozycja skierowana przez spółkę dla konsumentów, dotyczy możliwości zakupu "obligacji społecznych" lub "umowy obligacji społecznych". Takie sformułowania w towarzystwie określeń seria, emitent, emisja obligacji społecznych itp. były przez spółkę używane we wszystkich kanałach komunikacji z konsumentami. Informacje przekazywane konsumentom, zawierały także gwarancje zabezpieczenia zysku.
Ostrzeżenie wydane w styczniu niewiele zmieniło. Owszem, spółka wprowadziła pewne modyfikacje, jednak przekaz informacji był dokładnie taki sam. Podkreślano, że są to obligacje, które wiążą się z gwarancją zysku. Nigdzie nie padło słowo ostrzeżenia, że konsument korzystający z takiej oferty, jest narażony na utratę pieniędzy.
Pożyczka o nazwie obligacja?
Sama spółka złożyła wyjaśnienia w piśmie do KNF, w którym twierdzi wprost, że nigdy nie oferowała żadnych obligacji, a jej oferta to jedynie umowa pożyczki zawierana z konsumentami. Generalnie więc konsumenci udzielali pożyczki w wysokości 10 lub 100 tys. zł. której oprocentowanie było uzależnione od czasu trwania.
Zobacz także: Jak inwestować pieniądze w czasie inflacji
To samo wynika ze stosowanego przez Spółkę wzorca umowy. Zabezpieczeniem, którym Spółka tak bardzo się chwaliła była spółka Prius 29, która w razie problemów miała odkupić samochód Toyota Prius o wartości 30 tys. zł a następnie zawrzeć z konsumentem umowę zastawu rejestrowego na 1/3 udziału w tymże pojeździe.
Wątpliwości jest więc dużo. Abstrahując od tego, że zabezpieczenie w postaci udziału w samochodzie, jest raczej wątpliwe.
Nie trudno się dziwić, że tego rodzaju postępowanie przedsiębiorcy zostało uznane za działanie naruszające zbiorowe interesy konsumentów. Jest to ewidentnie działanie będące nieuczciwą praktyką rynkową, i jest to działanie zmierzające do celowego wprowadzania w błąd. Wykorzystano nazwę obligacji, które cieszą się społecznych zaufaniem, kojarzą się z bezpieczeństwem i gwarantowanym zyskiem.
Informacja umieszczona na oficjalnym portalu Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów - uokik.gov.pl

